Pierwsze wrażenie - dość szaro, długie ulice z byle jakimi sklepikami, ale gdy znajduje sobie guest house okazuje się, że bardzo blisko mam uroczą okolicę z rzeką Nan, nad którą pełno restauracyjek (raczej dla tubylców) i kwiatów.
Przy wieczornym spacerze zaskakuje mnie tutejszy bazar - coś co zwykle staram się omijać, ale tutaj mało ludzi, można iść i oddychać:) Poza tym czym oni handlują! - drzewami, całe mnóstwo stoisk z ddrzewkami dość wysokimi, przy pierwszym sprzedający je Taj wyleguje się na hamaku rozpiętym na 2 z tych drzewek. Następnie są kwiaty - feria zapachów, do tego za chwilę dochodzą kadzidełka. Dalej już jedzonko, ale też ładne i ładnie pachnące!! (dużo ciekawych owoców i ryb). Potem strzelnica z balonami, a w samym środku przedstawienie, gdzie romantycznie śpiewa różowo ubrana Tajka, a dookoła niej tańczą 4 dziewczynki w złotych diademach.
Sympatycznie, sami Tajowie i nie pada!! :)