Wreszcie zachodzę do watów Ratchaburrana i Mahathat, tych za rogiem:) Są stare, zruinowane i przepiękne! a ten drugi kryje najsłynniejszy obrazek Tajlandii - głowę buddy oplecioną korzeniami drzewa! Cudownie i marzycielsko, więc snuję sie wśród murów kilka godzin rozkoszując się zarazem kipiącym słonecznym żarem;) Spotykam 3 miłych mnichów, robią sobie ze mną fotę - to ja z nimi też:) za Watem Mahathat jest ogromny park z rzeczką, mostkami, małymi świątynkami, namiotami mnichów i pomnikami Buddy oraz tańczących bogiń. Co jakiś czas natrafiam to na wielkie ptaki człąpiące przy stawikach lub na jaszczury, tylko trochę mniejsze od aligatorów. Na drzewach nieustannie skrzeczą ptaki, bądź też wyśpiewują swoje trele. Jest bosko, więc spędzam tak kilka godzin.
Potem jadę rowerkiem do świątyni z kogutami zrobić zdjęcia, których wcześniej nie mogłam, i kawałek dalej zachodzę na wodny market, gdzie zjadam bardzo klimatyczne pad thai siedząc "po turecku" i obserwując z obu stron łódeczki z turystami. Market jest pełny kwiatów i mocno kusi barwnymi azjatyckimi wyrobami - w końcu kupuję koszulkę z obrazkiem świetnie wyrażającym tajską gorącą miłość - parkę rozmawiającą godzinami przez telefon:)
Następny dzień zaczynam bardzo wcześnie - jeszcze przed 6-tą. Objeżdżam prawie całą Ayutthayę i prawie wszystkie świątynie - rarytasik: wielki pomnik leżącego Buddy wielkości świątyni - wat Lokayashetha oraz udaje mi się wejść za free do Starożytnego Pałacu, gdzie można się powspinać trochę po murach i zobaczyć świetne widoki. W tym dniu Koreańscy, Tajscy i Japońscy turyści bili rekordy robienia sobie fot ze mną, więc i ja zaczęłam ich focić:D
Trafiam później na miejsce pokazów show ze słoniami, gdzie tuż przed występami Taje malują słonie w kwiatki i w napisy adresów e-mailowych swoich firm wycieczkowych.
Najdlasze skrawki miasta z pozostałymi światyniami zwiedzam na motorze. Tu także jest wat z królami Tajlandii i ze szmaragdowym buddą - Putthaisawan, dowiaduję się także, o co chodzi z kogutami - w czasie wojny z Birmą ptaki te zaczęły walczyć ze sobą, tajskie koguty broniły Tajlandii! a czczona postać w kilku watach to król z czasów tej wojny: Ramathibodi, który bronił kraju przed Birmą.
Wieczorem mam okazję podziwiać z motoru "Ayutthaya by night" - wiele świątynnych murów jest podświtlonych, co wiadomo musi wyglądać uroczo i romantycznie:)