2 kwietnia rozstaję się ze Szwajcarami i udaję się do Bangkoku pełna rozmyslań.
Spędzam tu kilka dni w oczekiwaniu na Kasię, pierwszą odważną, która zdecydowała się mnie tu odwiedzić:)
W Bangkoku spotykam nieoczekiwanie wielu znajomych poznanych na północy Tajlandii oraz w Kambodży, załatwiam sprawy finansowe i kupuję aparat foto - tak samo cudowny jak miałam, ale znacznie taniej, w przebrnięciu dżungli elektronicznego malla pomagamy sobie nawzajem z niemieckim kolegą Danielem, odkupuję utracone sprzęty wszystko powoli wraca do normy, poza kasą... ;P