Może to dziwne, ale już uwielbiam tajskie hity! Mam nawet 1 ulubiony, ale według tego co mówią Tajowie, nie ma go na youtube... szkoda! Nawet nie wiem kiedy dokonała się ta przemiana w guście:) Jednak tubylcy uwielbiają romantyczne piosenki i wszedzie ich pełno - no do nich trudniej mi się przekonać;)
Poza tym moje ulubione guest housy i puby (w przeciwieństwie do większości turystów) to te, w których trzeba u progu ściągać obuwie - jakoś tak domowo i swobodnie i jakby czyściej!
Rzecz często irytująca: czekasz długo chcąc przejść przez ulicę wyczekując najmniejszej luki między pojazdami - zbliża się luka - a tu jedzie jeepney i zamiast szybko cię minąć, byś mógł wskoczyć na jezdnię - on zwalnia.. bo może akurat będziesz klientem. No i cała zabawa w wypatrywanie luki od początku!
Przyjemnie, gdy tubylcy zagadują widząc białasa i gadają o byle czym by podszkolić angielski, a jeszcze milej gdy matki uczą swoje małe pociechy by widząc obcokrajowca z uśmiechem i machaniem wołały "hello!" Jednego dzieciątka, które złapało mnie za rękę nie zapomnę chyba nigdy -takie słodziutkie te maleństwa:)
Jedzenie - śmieszne, jak falami nadchdzi niechęć do tajskiego jedzenia i szuka się byle czego, a często drogiego byleby tylko było "zachodnie", a potem znów znjdujesz nowe i stare przysmaki tutejszej kuchni gotowane na ulicy i znów rozkoszujesz się nimi całymi dniami.
Ciekwa jest walka o minimalizm - wyjechałam z kilkoma szmatkami do ubrania i najcześciej jest ok, ale od czasu do czasu chciało by się wystroić, ubrać coś nowego, ceny ubrań przystępne - już już prawie kupuję, ale nie... potem trzeba będzie dzwigać na swych barkach przez długi czas. eh...
Fajnie jest być jedynym białym wśród Azjatów, ale i ciekawie wśród innych wielu nacji z całego świata i pierwszy raz jestem na obszarze, gdzie o Polaka trudno - a jak się zdaży to jest to wielki szok - do tej pory odnotowałam 6 osób, aha i raz 1 większą rodzinkę.
Zadziwiające - Tajki jedzą co chwilę i po kilka porcji, więcej niż duży chłop, a pozostają takie malutkie!! Not fair. A wiem, bo z jedną dłużej trochę przebywalam, więc widziałam ile jadła i, że nie było to jednorazowe.
Tak sobie dzień przed wyjazdem z Tajlandii rozmyślałam zwiedzając miasto i okolice na rowerku.