Geoblog.pl    martaszpala    Podróże    kawaÅ‚ek życia w Azji PoÅ‚udniowo-Wschodniej    w raju
Zwiń mapę
2011
16
lut

w raju

 
Tajlandia
Tajlandia, Pai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10032 km
 
9 lutego wyjechaliśmy do Pai. Wyjazd miniwanem strasznie się opóźniał, więc trochę się niecierpliwiliśmy - nie chcieliśmy być tam po południu.. Podczas jazdy znów otaczały nas cudowne pónocne górzyste krajobrazy. Na miejscu trochę późno byliśmy, bo po 14, Tomek zjechał miasteczko skuterem, który na godzinkę można wynająć za darmo i znalazł bungalowy lekko na uboczu. Gdy zobaczyłam miejsce - wykrzyknęłam: jesteśmy w raju!
Zakwaterowaliśmy się w Pai Park Cottage (za 200 BHT) w bungalowach - małych chatkach które w środku nie miały nic prócz na szczęscie wygodnych wielkich łóżek, a łazienka (dobrze, że była w ogółe) wielkości metr na metr była pozbwiona dachu , więc trzeba było dbać by spadające liście nie dostały się tam gdzie nie potrzeba:), z wodą wyłącznie z prysznica i tylko chłodną, hm ;) Ale chatki urocze, na kampingach położonych nad rzeką, a dookoła górki i pola. By dostać się do naszych domków przekraczaliśmy motorami mostek z bambusów - wyglądający jak z zapałek, ciężko się na to zdobyć, ale po zachęcie mnichów za pierwszym razem już się więcej nie baliśmy:)
Samo Pai jest dość turystycznym miejscem, ale gdy tylko się zniego wychylić jest sama dzika natura oraz pola ryżowe i rzeki na których rybacy łowią ryby zarzucając co chwilę sieć chodząc po rzece. O kilka kilometrów od miasteczka oddalone są wodospady przy których można miło spędzić czas w słońcu i pluskając się od czasu do czasu w czyściutkiej wodzie. Skutery są tu niezbędne, więc przez cały pobyt nie oddawaliśmy ich do wyporzyczalni. Trzeciego dnia zrobiliśmy wyprawę w stronę wodospadu Mae Yen. Szliśmy najpierw po lesie wzdłuż rzeki, z czasem coraz częścej trzeba było przechodzić z lewego na prawy brzeg i spowrotem, a także wspinać się na coraz trudniejsze skały wzdłuż rzeki. Widoki zachwycały, aż doszliśmy do małego wodospadu przy którym spędzilismy trochę czasu mocząc stopy w strumieniu i napawając oczy widokiem skał, wysokich drzew i lian, z których niektóre były w fantastyczny sposób poskręcane. Wieczorem na lekkim odludziu odbyło się Half Moon Party przy dzikich rytmach.
Dwa dni później odbyłam wspaniały trek z grupką Francuzów i wodospad został zdobyty! I to w szalonym tempie! Nagrodą była kąpiel pod wodospadem a za zdobycie drugiego poziomu wodospadu - kolejna kąpiel na górze. Mieliśmy okazję Obserwować liczne nietypowe dla nas motyle oraz inne kolorowe owady, których nazw nie znamy. Mieliśmy sczęście, że dotarliśmy tam pierwsi i dopiero po jakiejś godzinie dotarło tam 2 Tajów, z którymi rozmawiając na migi pokazywaliśmy sobie różne sztuczki na wodzie.
Po wyprawie odpoczęliśmy po zachodzie słńca w "hot spots" - gorących basenach. Cudowny relaks, zwłaszcza, że noce na północy są chłodne. A po powrocie w zawrotnym tempie osuszyliśmy się nad ogniskiem w pubie "Don't cry".
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Ala
Ala - 2011-03-03 09:00
Czekamy na zdjecia!
 
 
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 62 wpisy62 97 komentarzy97 587 zdjęć587 4 pliki multimedialne4